Historia sukcesu absolwenta | Maryna Koptielowa

„Metoda Consonance Therapy to jak obraz, który malujesz krok po kroku, pociągnięcie za pociągnięciem, potem umieszczasz w ramce i… Voila! Dzieło sztuki!”

Taka metafora narodziła się dzięki Marinie Koptielowej. Z przyjemnością polecam ją jako certyfikowaną psychoterapeutkę metody Consonance Therapy. W poniższym artykule chciałabym podzielić się historią mojej absolwentki.  

Marina jest artystką i pedagożką. Przyszła na szkolenie, mając duże doświadczenie w art-terapii i praktykach cielesnych.

,,Mimo że nie miałam problemów z ilością klientów, nie narzekałam na nudę, to moja logiczna część bardzo cierpiała. Wiedzy z art-terapii i cielesnych metod nie wystarczało, żeby pomóc klientowi znaleźć i całkowicie usunąć przyczyny problemów. Próbowałam różnych metod i ćwiczeń. Szukałam różnych możliwości połączenia ciała i głowy, ale czułam się jak dziecko we mgle” – mówi Marina.

Zobaczyła reklamę kursu ,,Od psychologa do psychoterapeuty – praca z różnymi rodzajami traum w metodzie Consonance Therapy” i zrozumiałam, że to jest to, czego potrzebuje. Marina skorzystała z możliwości poznania systemu, który pomoże skutecznie pracować z różnymi traumami klientów:

,,W metodzie kluczowym i fundamentalnym dla mnie  jest to, że terapia prowadzona jest przez jednego terapeutę w jednym miejscu i na wszystkich poziomach jednocześnie. To dało odpowiedź na moje pytanie, jak można połączyć różne dziedziny wiedzy w jedną  całość.

Drugi czynnik, który daje mi i klientom pewność oraz spokój, to system, w którym najważniejszym elementem jest zebranie wywiadu. Prawidłowo zebrany wywiad, według autorskiego algorytmu, pomaga dokładnie sklasyfikować rodzaj i znaleźć rdzeń traumy.

Następnie pracujesz według odpowiedniego protokołu – to pomaga nie zgubić się w historiach. Dokładnie wiem, co robię i dokąd prowadzę klienta. Mam jasny plan pracy od początku do końca.

System i protokoły również uspokajają klienta. Czuje, że wiem, co robię i nie boi się wejść w traumatyczne doświadczenie.

Podzielę się jednym z moich niedawnych sukcesów. Pracowałam nad  fobiami jednej klientki w metodzie art-terapii ponad rok i dosłownie zgubiłyśmy się. Nie rozumiałam, co robimy i jak jej pomóc. Kiedy była gotowa, zaproponowałam jej pracę w consonance-metodzie. Dopiero za pomocą tej metody udało nam się w kilka miesięcy pozbyć się fobii i rozwiązać problem. To inspiruje i dodaje pewności siebie.

Wcześniej, kiedy kończyłam kolejny kurs, już szukałam następnego, bo zawsze toważyszyło mi poczucie pod tytułem: ,,czegoś brakuje i trzeba się jeszcze douczyć”.

Z tego powodu cierpiałam na Syndrom Samozwańcy – wydawało mi się, że to we mnie tkwi problem, że wszyscy oprócz mnie wszystko wiedzą, a ja nigdy nie pojmę tej tajemnicy, jak pracować skutecznie i szybko.

Teraz to zniknęło. Opuściło mnie poczucie musu szukania jeszcze czegoś dodatkowego. Wiem jedno, przede wszystkim potrzebna jest praktyka. Chcę jeszcze raz obejrzeć nasze seminaria. W końcu mam wszystko, co potrzebne, żeby spokojnie i jakościowo pracować z klientem”.

Bardzo cieszą mnie takie opinie. Niezadowolenie ze względu na to, że nie można skutecznie pomóc klientowi raz na zawsze rozwiązać problemu, nie dawało mi spokoju, a zmuszało do dociekliwości i szukania głębiej i głębiej. Cieszę się, że system i metoda zadziałały jak zgrany mechanizm nie tylko u mnie, ale i u moich uczniów.