Moja historia. Emigracja do Polski i metoda Consonance Therapy: jak jedno pomogło drugiemu

Nad głównym wejściem miga czerwona tabliczka z napisem: ,,Koniec drogi”, a ja stoję na pustym peronie i nie mam pojęcia, w którą stronę się ruszyć dalej… Zostanę -pochłonie mnie zniechęcenie i rutyna…

W latach 2015-17 dotarłam na szczyt… szklanego sufit. Z punktu widzenia zawodowego wszystko wyglądało wspaniale: biuro w Kijowie, strumień napływających klientów, szkolenie terapeutów według autorskiej metody. Moje imię w Ukrainie kojarzono z wysoką jakością w dziedzinie psychoterapii traumy i psychologii ciała. Stałam się autorką dwóch książek.

Sukces zawodowy nie przeszkadzał osobistemu. Drzewa posadzone, dom pod Kijowem zbudowany, dzieci odchowane. Wydawałoby się, ,, Żyj i ciesz się!”. Czego jeszcze potrzeba do szczęścia?

Jednak przy całym zewnętrznym dobrobycie nie opuszczało mnie  poczucie, że mój pociąg przyjechał na stację końcową. Nad głównym wejściem miga czerwona tabliczka z napisem: ,,Koniec drogi”, a ja stoję na pustym peronie i nie mam pojęcia, w którą stronę się ruszyć dalej… Zostanę -pochłonie mnie zniechęcenie i rutyna.

Już taka jestem. Radość z życia czerpię tylko wtedy, kiedy poznaję lub tworzę coś nowego. Moja praca i wiedza w psychoterapii nie zostawiała już pustych stron do zapełnienia. System się ukształtował. Klienci indywidualni cieszyli się z osiągniętych i trwałych rezultatów.

Pomysł wyjazdu do Polski nie  przyszedł od razu. Ogólnie to wyjechać mogłam zawsze, a to dzięki moim polskim korzeniom, ale świadomie tego nie robiłam… Specyfika życia w Ukrainie, ciągłe pokonywanie trudności dawało dużo materiału do wewnętrznego rozwoju, przerabiania swoich osobistych, systemowych traum i rodowych scenariuszy.

Właśnie tu nauczyłam się cenić swoją przestrzeń, swoje doświadczenie i chronić swoje granice, bo w tym państwie one często się przekraczają. Pomagając klientom mającym ogromną ilość podobnych problemów, dokonałam wielu innowacyjnych odkryć i wynalazków.

Jednak na stacji końcowej poczułam, że pozbyłam się własnego traumatycznego bagażu przeszłości. Dokopywać się do czegoś dla samego kopania w czymś  to nie moja bajka. Nie mając pomocy, poruszając się w awangardzie rozwoju psychoterapii na posttotalitarnym obszarze, stworzyłam takie narzędzia dla siebie i swoich klientów, żeby pomagać sobie w każdym miejscu i w każdym czasie.

W 2018 byłam gotowa na zmiany.

Najpierw zmieniłam fryzurę… Potem na naradzie rodzinnej omówiliśmy pomysł wyjazdu do Polski całą rodziną. Każdy przedstawił swoje argumenty i podjął świadomą decyzję. Jestem pewna, że nie można nikogo zmusić, namówić lub skusić do emigracji. To poważny krok i należy podjąć tę decyzję świadomie, jeśli jest czas i możliwość wyboru. My mieliśmy.

W 2019 roku nie uciekałam z Ukrainy, nie uciekałam od trudności – jechałam do Polski, kraju przodków moich i mojego męża, żeby zacząć nową przygodę: nauczyć się nowego języka, poznać nowych ludzi, znaleźć nowych przyjaciół, odnaleźć nowe pomysły na rozwój, poznać nową kulturę.

Zadziałało. Mój pociąg zaczął się rozpędzać, znów wróciła inspiracja i chęć poznawania i tworzenia.

Po przeprowadzce opisałam swoje doświadczenie, które ułożyło się w odrębną innowacyjną metodę Consonance Therapy. Dzięki swojemu zapałowi do pracy udało się opisać system, w którym jeden terapeuta w jednym miejscu może pracować z problemami różnego stopnia trudności, ze wszystkimi rodzajami traum, z każdym typem osobowości na wszystkich poziomach percepcji: abstrakcyjno-racjonalnym, obrazowym, cielesnym, emocjonalnym.

Za sprawą pandemii, która zaczęła się po pół roku po przeprowadzce, trzeba było szybko przejść na format online. Tak pojawił się kurs „Od psychologa do psychoterapeuty – praca z różnymi rodzajami traum„, na którym uczy się już 250 osób z dziesięciu krajów. 

Trzeba było zająć się również kwestiami prawymi. Nazwa metody jest już opatentowana w Polsce, dodatkowo założyliśmy Consonance Therapy Institute Sp.z o.o., który chcemy rozwijać jako platformę dla innowacyjnych edukacji oraz badań w dziedzinie psychoterapii. 

40 certyfikowanych CT terapeutów pracujących już w metodzie stale daje informację zwrotną, potwierdzając tym, że metoda jest bardzo skuteczna. Daje pewność w zarządzaniu procesem terapeutycznym i gwarantuje klientowi konkretne rezultaty. Bardzo mnie to inspiruje do dalszego rozwoju i rozpowszechniania nowej metody w środowisku zawodowym na międzynarodową skalę. Jestem gotowa zwalidować metodę.

Oczywiście nie zerwałam kontaktów z ukraińskimi kolegami z branży i nie przestaje dzielić się doświadczeniem w te trudne czasy. Blitz-Kurs ,,Praca z szokową traumą dla profilaktyki rozwoju PTSD” pomógł wielu kolegom pomóc sobie oraz swoim bliskim przeżyć stres i mieć siły pomagać innym ludziom zmuszonym uciekać przed wojną. W pierwsze sześć miesięcy wojny ten kurs oglądało więc niż 20000 osób.

Koledzy z Instytutu Psychologii im. Kostiuka w Kijowie też byli zainteresowani nową metodą i zaprosili mnie do współpracy. Razem napisaliśmy dwie książki. Jestem im za to naprawdę wdzięczna. Razem z przeprowadzką, nowymi wyzwaniami oraz celami przyszło i ogromne pragnienie rozwijać metodę, tworzyć profesjonalną społeczność terapeutów nowego pokolenia. Mam jeszcze wiele pomysłów i chęci do ich realizacji.

Mówi się, że starych drzew się nie przesadza… W pewnym sensie ma to sens. Stare drzewo, które głęboko zapuściło korzenie na swoim miejscu, przyzwyczaiło się do otoczenia. Przy „przesadzaniu” trzeba będzie zostawić część korzeni w tej ziemi, gdzie minęły jego główne lata życia.

Ale wiecie, co mi pomaga nie być „starym drzewem”, pomimo cyfr w paszporcie? Ja sama korzystam z tego systemu, metody i narzędzi, które stworzyłam! Z ich pomocą mogę pomóc sobie w każdym miejscu i w dowolnym czasie. Nie zatrzymuje się, zmieniam to co mogę zmienić i akceptuje to czego zmienić nie mogę. Bo inaczej po co uprawiać samorozwój przez całe życie ? Już mówiłam, że jestem pewna, że wiedza musi być praktyczna…