Czy zawsze więcej znaczy lepiej albo jak prawidłowo inwestować w naukę?
Często widzę wśród swoich studentów lub kolegów takie pełne zachwytu posty zamieszczane właściwie co miesiąc. Pod postem zaś słowa podziwu:
albo:
Z jednej strony świat gwałtownie się rozwija i ciągłe opanowywanie czegoś nowego jest normalne. Psycholodzy rzeczywiście dużo się uczą, gdyż człowiek jest istotą skomplikowaną, a nauka cały czas oferuje nam nową wiedzę. Dlatego też ciągłe uczenie się i podwyższanie kwalifikacji, według mnie, jest prawidłowe.
Z drugiej zaś strony jako wykładowca zauważam:
Co, według mnie, mówi o niezdrowym korzystaniu z kursów edukacyjnych. Jak odróżnić efektywną naukę od nieefektywnej:
- wybieracie kursy emocjonalnie, nie do końca rozumiecie, dlaczego i co będziecie z nimi robić;
- jednocześnie uczycie się na kilku kursach z różnych kierunków;
- nie kończycie jednego kursu, a już kupujecie drugi, macie słomiany zapał do nauki;
- po zakończeniu kolejnego kursu w głowie macie mnóstwo nieuporządkowanej wiedzy, wiele różnych świetnych praktyk, ale nie ma systemowego zrozumienia, od czego zacząć i dokąd iść dalej z klientem;
- uczycie się więcej niż praktykujecie, a liczba klientów nie rośnie;
- nie możecie pracować zgodnie z planem, odkładacie sprawy na później, nie spełniacie oczekiwań;
- bardziej podoba wam się przeżywanie własnego doświadczenia i rozwiązywanie swoich problemów od opanowania metodyki, a dobrze jest przy okazji dostać jeszcze certyfikat, a nuż się przyda.
Dlaczego to nie jest skuteczne?
- Dlatego, że każda nauka wymaga nie tylko wysłuchania teorii i odrobienia ćwiczeń, ale też tego, żeby wszystko, co zostało usłyszane, wypróbować w pracy z klientami. To daje możliwość zintegrowania materiału, zrozumienia, co działa, a co nie i wpasowania tej wiedzy, w już dotąd posiadaną.
- Jeśli teoria nie przechodzi w praktykę, to jedynie zaśmieca głowę.
- Nauczanie w psychologii wygląda tak, że tematy i ćwiczenia często wyzwalają własne historie i traumy. Ucząc się wszystkiego po kolei lub bez przerwy, „rozgrzebujecie” więcej niż mózg/psychika jest w stanie przetworzyć czy zintegrować i w rezultacie wypalacie się i nie możecie się uczyć. Możecie nawet porzucić projekt, wpaść w depresję, może też pojawić się obrzydzenie do psychologii.
- W efekcie osobowość nie zostaje przepracowana, traumy wręcz palą, ale zamiast wysokiej jakości psychoterapii znów kupujecie kurs edukacyjny.
- Długa edukacja wymaga inwestycji finansowych, często to jest właśnie główny argument, że „nie ma pieniędzy na porządny kurs”, ale jeśli policzymy, ile wydaliście na pomniejsze kursy, które spowodowały wam zamęt w głowie, to zrozumiecie, że wydaliście nie mniej, a więcej, niż kosztowałby by taki gruntowny kurs.
- Cały czas wolny spędzacie na nauce, nie poświęcając go na rodzinę i odpoczynek.
- Pojawia się wrażenie ciągłej nauki, ale nie ma satysfakcji i rezultatu.
Dlaczego większość psychologów ma takie podejście do edukacji?
Według mnie istnieją dwie globalne przyczyny:
Pierwsza: tradycyjne podejście akademickie w edukacji w ogóle zbudowane jest na zdobywaniu wiedzy dla samej wiedzy. Nikt tej wiedzy nie łączy ze sobą – jak to zrozumiałeś, tak później rób. Jeśli zaś nie rozumiesz, to ucz się, dwójkowiczu, dalej. Przyzwyczailiśmy się, że nauka w zasadzie nie może być efektywna i dlatego więcej znaczy lepiej.
Druga: wysoki poziom traumatyzacji psychicznej w społeczeństwach posttotalitarnych powoduje mniej racjonalne, a bardziej emocjonalne podejście do podejmowania decyzji we wszystkich kwestiach, w tym również do uczenia się zawodu, jak również chęć połączenia leczenia i nauki według zasady„dwa w jednym”.
Do jakich wniosków doszłam w procesie własnego rozwoju w zawodzie, który również początkowo nie był ustrukturyzowany i pewne decyzje były podejmowane bardziej intuicyjnie niż świadomie? Ważne jest:
- świadomie wybierać jeden kierunek, w którym chcecie zacząć się rozwijać: werbalny, terapię związaną ze sztuką czy ciałem, terapię integracyjną;
- znaleźć w tej dziedzinie najlepszego trenera i kurs, na który możecie sobie pozwolić i to nie tylko w swoim kraju, ale na całym świecie. Dzięki internetowi jest to możliwe;
- otrzymać gruntowną edukację w tej metodzie, co da głębokie zrozumienie istoty całego kierunku, metody i jej instrumentarium;
- zintegrować przerobiony materiał i otrzymać własne doświadczenie, zrozumieć, co działa, jak działa, a co nie działa i dlaczego;
- w rezultacie liczba klientów, którzy osiągają lepsze rezultaty powinna się zwiększyć;
- dochody powinny poważnie wzrosnąć, minimum to zwrot inwestycji, a najlepiej, gdyby dochód wyraźnie się zwiększył;
- każda nauka powinna pomóc zmienić jakość własnego życia, zdrowia czy relacji – bądźcie dla siebie pierwszym klientem i stosujcie wszystko na sobie.
Jest to ważne, ponieważ wielu psychologów mówi: „wiem, co robić z klientem i jak mu pomóc, ale nie mogę sobie poradzić z własnymi problemami” – to jest właśnie wyznacznik tego, że wiedza nie stała się waszym doświadczeniem.
Przysłowie gwinejskie mówi: „Wiedza to pusta gadanina dopóki nie znajdzie się w mięśniach”.
Co jeszcze mogę poradzić z własnego doświadczenia:
Zainwestowane pieniądze, czasu i energia będą skutkować nie tylko liczbą certyfikatów, ale, według mnie, co najważniejsze:
Jak zwykle dzielę się tylko swoim doświadczeniem i zrozumieniem procesu, do którego doszłam w rezultacie prawie trzydziestoletniej praktyki z klientami, ciągłej edukacji we własnym zakresie, rozwoju osobistego i jako wykładowca dla psychoterapeutów. Może jednak wy macie inne doświadczenie?
Podzielcie się, jak podejmujecie decyzję o kupnie kursu edukacyjnego?