Czy zawsze więcej znaczy lepiej albo jak prawidłowo inwestować w naukę?

  • Oto mój kolejny certyfikat – możecie mi pogratulować!!!

Często widzę wśród swoich studentów lub kolegów takie pełne zachwytu posty zamieszczane właściwie co miesiąc. Pod postem zaś słowa podziwu: 

  • Brawo, jak ci się udaje ukończyć tyle kursów w ciągu roku?

albo:

  • Może ja też powinienem iść na kurs coachingu?
  • Tak, byłoby świetnie przyswoić sobie jeszcze wiedzę o odżywianiu, trychologii  czy skończyć  kurs z metaforycznych kart asocjacyjnych lub ustawień. Tylko nie wiem, jak z tym wszystkim się wyrobić i czy starczy mi pieniędzy?

Z jednej strony świat gwałtownie się rozwija i ciągłe opanowywanie czegoś nowego jest normalne. Psycholodzy rzeczywiście dużo się uczą, gdyż człowiek jest istotą skomplikowaną, a nauka cały czas oferuje nam nową wiedzę. Dlatego też ciągłe uczenie się i podwyższanie kwalifikacji, według mnie, jest prawidłowe.    

Z drugiej zaś strony jako wykładowca zauważam: 

  • jak niekiedy nieprzemyślanie psycholodzy uczą się wszystkiego po kolei: bez selekcji, według zasady – im więcej certyfikatów, tym fajniej;
  • „syndrom wiecznego studenta”- wiele osób nauką przykrywa strach przed rozpoczęciem procesu samorealizacji;
  • brak gotowości do planowej i systematycznej pracy, kiedy prace domowe nie są odrabiane, wszystko jest odkładane na ostatni moment i projekt nie jest doprowadzany do końca. Wiele osób przed samym finiszem rezygnuje i nie certyfikuje się, mimo że przeszły cały kurs;
  • brak gotowości do uczenia się i cały czas wyrażanie chęci do pogrążania się w swoim doświadczeniu traumatycznym, przeżywania swoich historii, a przy tym na terapię osobistą „nie ma pieniędzy”;
  • chęć poznania jak najwięcej liczby ćwiczeń i zaleceń zamiast tego, żeby pojąć istotę procesu.

Co, według mnie, mówi o niezdrowym korzystaniu z kursów edukacyjnych. Jak odróżnić efektywną naukę od nieefektywnej:

  • wybieracie kursy emocjonalnie, nie do końca rozumiecie, dlaczego i co będziecie z nimi robić;
  • jednocześnie uczycie się na kilku kursach z różnych kierunków; 
  • nie kończycie jednego kursu, a już kupujecie drugi, macie słomiany zapał do nauki;
  • po zakończeniu kolejnego kursu w głowie macie mnóstwo nieuporządkowanej wiedzy, wiele różnych świetnych praktyk, ale nie ma systemowego zrozumienia, od czego zacząć i dokąd iść dalej z klientem; 
  • uczycie się więcej niż praktykujecie, a liczba klientów nie rośnie;
  • nie możecie pracować zgodnie z planem, odkładacie sprawy na później, nie spełniacie oczekiwań;
  • bardziej podoba wam się przeżywanie własnego doświadczenia i rozwiązywanie swoich problemów od opanowania metodyki, a dobrze jest przy okazji dostać jeszcze certyfikat, a nuż się przyda.

Dlaczego to nie jest skuteczne?

  1. Dlatego, że każda nauka wymaga nie tylko wysłuchania teorii i odrobienia ćwiczeń, ale też tego, żeby wszystko, co zostało usłyszane, wypróbować w pracy z klientami. To daje możliwość zintegrowania materiału, zrozumienia, co działa, a co nie i wpasowania tej wiedzy, w już dotąd posiadaną.   
  2. Jeśli teoria nie przechodzi w praktykę, to jedynie zaśmieca głowę.
  3. Nauczanie w psychologii wygląda tak, że tematy i ćwiczenia często wyzwalają własne historie i traumy. Ucząc się wszystkiego po kolei lub bez przerwy, „rozgrzebujecie” więcej niż mózg/psychika jest w stanie przetworzyć czy zintegrować i w rezultacie wypalacie się i nie możecie się uczyć. Możecie nawet porzucić projekt, wpaść w depresję, może też pojawić się obrzydzenie do psychologii.
  4. W efekcie osobowość nie zostaje przepracowana, traumy wręcz palą, ale zamiast wysokiej jakości psychoterapii znów kupujecie kurs edukacyjny.
  5. Długa edukacja wymaga inwestycji finansowych, często to jest właśnie główny argument, że „nie ma pieniędzy na porządny kurs”, ale jeśli policzymy, ile wydaliście na pomniejsze kursy, które spowodowały wam zamęt w głowie, to zrozumiecie, że wydaliście nie mniej, a więcej, niż kosztowałby by taki gruntowny kurs.
  6. Cały czas wolny spędzacie na nauce, nie poświęcając go na rodzinę i odpoczynek.
  7. Pojawia się wrażenie ciągłej nauki, ale nie ma satysfakcji i rezultatu.

Dlaczego większość psychologów ma takie podejście do edukacji? 

Według mnie istnieją dwie globalne przyczyny

Pierwsza: tradycyjne podejście akademickie w edukacji w ogóle zbudowane jest na zdobywaniu wiedzy dla samej wiedzy. Nikt tej wiedzy nie łączy ze sobą – jak to zrozumiałeś, tak później rób. Jeśli zaś nie rozumiesz, to ucz się, dwójkowiczu, dalej. Przyzwyczailiśmy się, że nauka w zasadzie nie może być efektywna i dlatego więcej znaczy lepiej. 

Druga: wysoki poziom traumatyzacji psychicznej w społeczeństwach posttotalitarnych powoduje mniej racjonalne, a bardziej emocjonalne podejście do podejmowania decyzji we wszystkich kwestiach, w tym również  do uczenia się zawodu, jak również chęć połączenia leczenia i nauki według zasady„dwa w jednym”.

Do jakich wniosków doszłam w procesie własnego rozwoju w zawodzie, który również początkowo nie był ustrukturyzowany i pewne decyzje były podejmowane bardziej intuicyjnie niż świadomie? Ważne jest:

  • świadomie wybierać jeden kierunek, w którym chcecie zacząć się rozwijać: werbalny, terapię związaną ze sztuką czy ciałem, terapię integracyjną;
  • znaleźć w tej dziedzinie najlepszego trenera i kurs, na który możecie sobie pozwolić i to nie tylko w swoim kraju, ale na całym świecie. Dzięki internetowi jest to możliwe;
  • otrzymać gruntowną edukację w tej metodzie, co da głębokie zrozumienie istoty całego kierunku, metody i jej instrumentarium;
  • zintegrować przerobiony materiał i otrzymać własne doświadczenie, zrozumieć, co działa, jak działa, a co nie działa i dlaczego;
  • w rezultacie liczba klientów, którzy osiągają lepsze rezultaty powinna się zwiększyć;
  • dochody powinny poważnie wzrosnąć, minimum to zwrot inwestycji, a najlepiej, gdyby dochód wyraźnie się zwiększył;
  • każda nauka powinna pomóc zmienić jakość własnego życia, zdrowia czy relacji – bądźcie dla siebie pierwszym klientem i stosujcie wszystko na sobie.

Jest to ważne, ponieważ wielu psychologów mówi: „wiem, co robić z klientem i jak mu pomóc, ale nie mogę sobie poradzić z własnymi problemami” – to jest właśnie wyznacznik tego, że wiedza nie stała się waszym doświadczeniem. 

Przysłowie gwinejskie mówi: „Wiedza to pusta gadanina dopóki nie znajdzie się w mięśniach”

Co jeszcze mogę poradzić z własnego doświadczenia:

  • kiedy rozumiesz, czego ci brakuje, z czym nie możesz sobie poradzić w swoim życiu lub z jakimi pytaniami klientów, dopiero wtedy możesz dowiedzieć się, gdzie i od kogo się tego nauczyć, kto jest najlepszy, później zaś inwestujesz i już dalej wszystko odbywa się krok po kroku;
  • do głębokiego opanowania głównego kierunku i wypróbowania metody potrzeba 5-8 lat; w tym czasie można dobierać pomniejsze kursy lub też uczestniczyć w jednorazowych seminariach tej metody lub metod z nią powiązanych, aby opanować dodatkowe niuanse lub narzędzia (na przykład, macie już wiedzę z terapii sztuką, ale chcecie przejść trzymiesięczny kurs z metaforycznych kart asocjacyjnych, opanować metodykę projekcyjną itp.);
  • pod koniec tego procesu możecie poczuć, że chcecie rozszerzyć rozumienie psychoterapii w innym kierunku (na przykład świetnie pracujecie w terapii związanej z ciałem, a doszliście do wniosku, że koniecznie musicie opanować metody werbalne lub pracę z traumę w konkretnej metodzie lub chcecie też opanować podejście całościowe consonance therapy, w którym praca jest przeprowadzana jednocześnie na wszystkich poziomach);
  • nie żałujcie pieniędzy na wysokiej jakości terapię osobistą, przepracowujcie własne pojawiające się traumy i problemy z waszym osobistym psychoterapeutą w komfortowej dla was metodzie i z takim terapeutą, któremu ufacie i z którym osiągacie stały rezultat, a nie kupujcie wciąż nowych kursów edukacyjnych;
  • szukajcie systemu nauczania, zwracajcie uwagę na doświadczenie trenera, jak on uczy, czy może nauczyć was, czy uporządkuje on waszą posiadaną już wiedzę czy też wszystko trzeba będzie rozpocząć od nowa, czy rozumie on logikę procesu, czy proponuje metodykę, a nie tylko sam dobrze pracuje – to nie jest to samo i czy sam trener żyje zgodnie z tym, co mówi.

Zainwestowane pieniądze,  czasu i energia będą skutkować nie tylko liczbą certyfikatów, ale, według mnie, co najważniejsze:

  • rezultatami klientów;
  • z każdym kursem będziecie przechodzić na nowy poziom kwalifikacji i rozumienia co, i dlaczego robicie;
  • wasza wiedza wraz z każdym kursem będzie coraz bardziej uporządkowana i nie będzie zaśmiecać głowy i rozgrzebywać ran;
  • polepszy się jakość waszego życia osobistego;
  • będziecie żyć tak, jak mówicie i staniecie się „szewcem, co chodzi we własnych butach”.

Jak zwykle dzielę się tylko swoim doświadczeniem i zrozumieniem procesu, do którego doszłam w rezultacie prawie trzydziestoletniej praktyki z klientami, ciągłej edukacji we własnym zakresie, rozwoju osobistego i jako wykładowca dla psychoterapeutów. Może jednak wy macie inne doświadczenie?

Podzielcie się, jak podejmujecie decyzję o kupnie kursu edukacyjnego?