Dlaczego wielu klientów nie kończy terapii? 3 etapy i 10 rad jak wspierać klienta w procesie zmian
Tak napisali Bill i Melinda Gates o swoim rozwodzie na Twitterze po dwudziestosiedmioletnim małżeństwie. Jest to przykład na to, jak zdrowo myślący ludzie kończą swoje związki. Niestety jednak u naszych klientów sprawy często nie wyglądają tak romantycznie.
Porozmawiamy dzisiaj o trzech etapach, które klient musi przejść w psychoterapii i o problemach, z którymi spotyka się na drodze własnego rozwoju, wskutek których przechodzi on na zupełnie nowy poziom rozumienia siebie i innych. Jak również o tym, co powinien robić terapeuta, żeby pomóc mu przejść tę drogę.
Etap 1 – Inspirujący
Inspirujący, ale też najbardziej wrażliwy, dlatego że bliscy są bardzo niezadowoleni z tego, że zaczynasz bronić swoich granic. Denerwują się, manipulują: „Zrobiłeś się nie do zniesienia… Już nic ci nie można powiedzieć… Dlaczego nie możesz się uspokoić i żyć tak, jak wszyscy?” itp.
Zauważają oni w twoim samorozwoju niebezpieczeństwo dla schematów, do których są przyzwyczajeni i przyczynę problemów: „Nauczono cię tam jakiś bzdur.. Lepiej żebyś… Tylko pieniądze z domu wynosisz… Chodzisz i chodzisz, a pożytku żadnego z tego nie ma”.
Jeżeli mają na ciebie wpływ, to zwiększają presję: mama nie chce zostać z dzieckiem, kiedy idziesz na trening, mąż nie daje pieniędzy (jeżeli nie masz własnych), ignoruje cię przyjaciółka.
Na tym etapie osobowość jest jeszcze bardzo słaba. Jeśli trzeba oszczędzać, to pierwszą rzeczą, z której zrezygnuje klient będzie terapia, bo nie jest przyzwyczajony do dbania o siebie i wydawania na siebie budżetu, nie jest przyzwyczajony do pracy, chce szybkich i bezbolesnych zmian takich jak w bajce. Dlatego też 70% osób rezygnuje i wraca do starych schematów, mówiąc, że nic im nie pomaga.
Etap 2 – Najtrudniejszy – oczyszczenie przestrzeni
Pozostają osoby najbardziej zmotywowane albo ci, którzy już nie mają czego tracić.
Jeśli nie zrezygnowałeś z siebie lub nie zaangażowałeś bliskich ci ludzi, jeśli oni kategorycznie nie chcą się rozwijać i zmieniać stare przyzwyczajenia i stawiają ultimatum „albo ja albo twój rozwój” to stopniowo „odpadają” i znikają z twojego życia.
Już nie jesteś z tymi, z kim byłeś, ale nie ma też nikogo/lub jest mało tych, z kim idziesz dalej.
Przyjaciółki/przyjaciele porzucają cię spokojnie albo po awanturze;
Albo ty znajdujesz powód, żeby się z nimi już nie spotykać, ponieważ nie ma już o czym rozmawiać i nie jest to ciekawe;
Mama ignoruje cię albo się obraża;
Mężowie/żony oddalają się emocjonalnie, na tym etapie najczęściej dochodzi do rozwodów.
Życie w takim wariancie, jaki istniał do tej pory, wali się, zostajesz sam i nadal wytężenie pracujesz nad umocnieniem wiary w samego siebie.
To jest najtrudniejszy etap, dlatego że nie możesz już wrócić do starych schematów, wiele rzeczy z tych nowych już działa, ale zagłębiając się w swoje historie rozumiesz, jak wiele zostało zniszczone i ile pracy cię jeszcze czeka. Ten etap jest najdłuższy, ale jesteś jako klient już bardziej zmotywowany i przyswoiłeś sobie niezbędne narzędzia.
Etap 3 – Tworzący
Tworzący, głęboki. Z niego już nie można zrezygnować.
Jeżeli jeszcze nie zrezygnowałeś i przeżyłeś okres dojmującej samotności, to dalej już będzie tylko lżej.
W twoim życiu zaczynają pojawiać się nowi ludzie, nowe idee, nowe plany i nowa energia do ich zrealizowania.
Stajesz się bardzo wybredny w stosunku do otoczenia, cenisz swój czas i energię. Na zwykłe pogadanie z byle kim żal ci czasu i sił. Chcesz i możesz mieć satysfakcjonujący kontakt z ludźmi.
Ufasz sobie, świadomie wchodzisz w relacje z ludźmi, którzy są gotowi, by cię doceniać i razem się rozwijać.
Coraz bardziej akceptujesz siebie i ludzi takimi, jacy są i jednocześnie coraz mniej zależysz od ich zdania, umiesz postawić swoje granice i cenisz cudze.
Żeby być efektywnym w tej wspólnej podróży i pomóc klientowi poradzić sobie ze wszystkimi wyzwaniami, terapeuta musi:
1. Wiedzieć o tych etapach i wyjaśnić klientowi, że jest to naturalny proces. Przecież jeżeli my (nasze przekonania, zachowanie, samoświadomość) zmieniamy się, to zmienia się również nasze zachowanie i będzie ono wpływać na nasze stare relacje.
2. Umieć prawidłowo sformułować potrzebę i trzymać się jej, prawidłowo zbudować strategię procesu terapeutycznego. Dokładnie pamiętać cel i dążyć do rezultatu, którego potrzebuje klient.
3. Świadomie pracować z przeniesieniami, kiedy jeszcze wiele punktów bólu nie zostało zamkniętych; kiedy lęk pozostania bez wsparcia bliskich jest bardzo silny; klient będzie nas poganiał, żądał rad, denerwował się, czuł samotność i rozpacz. Przecież jego stare życie „wali się”, a nowe trzeba dopiero zbudować.
4. Posiadać szeroką wiedzę teoretyczną, żeby wytłumaczyć klientowi w każdym momencie, co się z nim dzieje, co robicie z nim i dlaczego, co otrzyma w rezultacie waszych działań i za co „płaci” on taką cenę w dosłownym i przenośnym znaczeniu.
5. Kontenerować silne przeniesienia klienta, nauczyć go radzenia sobie z nimi, wyrażać je bezpiecznie dla siebie i otoczenia. Nauczyć go praktycznych narzędzi samopomocy i stabilizacji, żeby umiał sam sobie pomóc pomiędzy spotkaniami.
6. Być świadomym przeciwprzeniesień. By to zrobić, należy bardzo dobrze znać siebie, wyleczyć swoje głębokie rany z przeszłości, które pobudza klient, umieć regenerować zasoby, posiadać superwizję.
7. Dawać dużo ludzkiego wsparcia, akceptacji, współczucia, nie oceniać, być empatycznym, ale przy tym ustrukturyzowanym, spokojnym i zrównoważonym. Przecież zdarza się tak, że psychoterapeuta jest jedynym człowiekiem, który akceptuje klienta takim, jakim jest.
8. Opierać się na strukturze osobowości, wiedzieć jak pracować z każdym jej elementem, nauczyć klienta pracy z elementami wewnętrznymi.
9. Umieć pracować z różnymi typami i rodzajami traumy psychicznej, żeby utrzymać związek z potrzebami klienta i nie zabłądzić w labiryntach jego historii, nie bać się konfrontacji z traumą, ale nie wchodzić w nią zbyt wcześnie, żeby nie sprowokować wtórnej traumatyzacji.
10. Żeby klient wskutek psychoterapii otrzymał stałe zmiany, był przekonany, że jeśli nawet jego bliscy nie zaakceptują i nie wesprą go w zmianach, to ma samego siebie – osobę dorosłą, którą jest i sam będzie mógł o siebie zadbać i znaleźć ludzi, którzy będą gotowi budować z nim zdrowe relacje.
Powinniśmy pomóc mu „zreperować” osobowość, to znaczy zmienić samoocenę, charakter i cechy osobowości, a także zachowanie na wszystkich poziomach postrzegania jednocześnie:
Na poziomie świadomości racjonalnej – nauczyć oddzielać negatywne i zdrowe przekonania zgodnie z podstawowymi potrzebami; zmienić negatywne przekonania o samym sobie, być świadomym swoich myśli i panować nad nimi, tworzyć związki przyczynowo-skutkowe, stawiać granice, kontrolować zachowanie, planować związki i samorealizację.
Na poziomie myślenia obrazami – świadomie panować nad własnymi obrazami, wspomnieniami, fantazjami, dawać znaczenie historiom z przeszłości, symbolizować doświadczenie, planować swoje życie i spełniać marzenia, odkryć swój potencjał;
Na poziomie emocji – być świadomym emocji, wyrażać je bezpiecznie dla siebie samego i innych, nie bać zetknąć się z emocjami innych ludzi, rozmawiać o emocjach, stawiać granice.
Na poziomie ciała – przepracować emocjonalne bloki w ciele, które zatrzymują w ciele nasze traumy, zachowywać się adekwatnie w związkach. Ciało obsługuje naszą osobowość, jako pierwsze zapamiętuje i jako ostatnie uwalnia nasze doświadczenie. Jeśli nowe przekonania nie zostaną zainstalowane w ciele, to nigdy nie otrzymacie stałego efektu.
W ciele znajdują się, dane nam przez naturę, zdrowe wzorce, po przywróceniu których człowiek czuje się bardziej integralnie i harmonijnie. Również w pracy z klientem opieramy się na kryterium kontroli prawidłowości procesu terapeutycznego, żeby terapeuta nie narzucił „swojej prawdy” klientowi.
Dlatego też na samym początku terapii uprzedzam klienta o wszystkich etapach i wyzwaniach. Nigdy nie obiecuję, że jego relacje staną się lepsze. W większości przypadków najbliższe osoby również zmieniają swoje zachowanie (nawet samemu się nie zmieniając), jednak niestety, zdarza się i tak, że wolą oni odejść lub nie mieć kontaktu, ale człowiek może przeżyć związane z tym emocje i wziąć odpowiedzialność wyłącznie za swoje zachowanie. Przecież we wszystkich relacjach pomiędzy dorosłymi ludźmi odpowiedzialność za nie rozkłada się 50 na 50.
Ale
Obiecuję poważną i dogłębną pracę, dużo pracy i dużo odpowiedzialności.
Obiecuję nauczyć go ufać sobie, swoim uczuciom, słuchać własnego ciała, współpracować z nim, być skoncentrowanym i świadomym procesu zmiany swojego życia.
Obiecuję nauczyć nie bać się podejmowania dorosłych decyzji, nie bać się rozstań, jeżeli jako para już się nie rozwijacie, jeżeli partner nie jest gotów iść dalej lub też chce iść w inną stronę.
Nie leczę klienta, bo on nie jest chory, współpracuję zaś z nim i nauczam.
On jest bardzo zmotywowany, gotowy do wzięcia odpowiedzialności, ja zaś posiadam wiedzę i biorę na siebie odpowiedzialność, żeby pomóc znaleźć i przepracować przyczyny traum z przeszłości i nauczyć nowych niezbędnych umiejętności oraz być obok w procesie transformacji.
Takie całościowe podejście wykorzystuję również przy nauczaniu psychoterapeutów w metodzie Terapii Consonance.
Tylko osoby bardzo odważne i zmotywowane (zarówno klienci, jak i terapeuci) przechodzą tę drogę od razu i do samego końca. Tym, którzy z niej zeszli na jakimś etapie potrzebny jest czas, wsparcie i wytchnienie, oni staną się lepsi. Przecież najsilniejsze pragnienie człowieka to poznanie samego siebie. Nawet, gdy ktoś rezygnuje z psychoterapii, samorozwoju już nie da się zatrzymać.
Nasze zadanie, jako profesjonalistów, polega na byciu z tą osobą na tym odcinku, który jest gotowa przejść dzisiaj.
Dawać nadzieję, pomóc, nauczyć.
Być kimś profesjonalnym, wykwalifikowanym, bezpiecznym.
Uważnym, spokojnym.
Dogłębnie znać się na tym, czym się zajmujemy.
Wiedzieć, jak doprowadzić do rezultatu i ufać procesowi.
Każdy ma własne tempo i własne cele.
Klient przechodzi swoją drogę transformacji samodzielnie, my zaś uważnie i profesjonalnie na tej drodze mu towarzyszymy.